Beztroskie dzieciństwo, bezpieczna przestrzeń. Wakacje spędzane na Mazurach, fioletowe plamy gencjany na pozdzieranych kolanach – mama próbuje nadać im kształt moich ulubionych zwierząt i dmucha „żeby nie szczypało”. No i podwórko na ukochanej Saskiej Kępie, gdzie woń kwitnących drzew i krzewów miesza się z zapachem rozgrzanego betonu, kiedy kredą rysuję pole do „gry w klasy”. W kieszeni słodka różowa guma do żucia z tubki, którą robię furorę, bo wychodzą z niej największe balony. Akrobacje na trzepaku – jeśli potrafisz zrobić fikołka na górnej rurze, jesteś kimś.
W Pippilotcie zamknęłam nie tylko wszystkie te aromaty, ale również i samą scenę, wspomnienie. Znów jestem małą dziewczynką, która wciela się w ukochaną Pippi Langstrumpf. Wszystko jest możliwe, cały świat należy do mnie.
Ta dziewczynka wciąż istnieje i daje mi siłę. Pippilotta – buntowniczka.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.