Nazywam się Agnieszka, urodziłam się w Warszawie na mojej ukochanej Saskiej Kępie, 39 lat temu.
Spokojnie, nie mam zamiaru opowiadać całego mojego barwnego życia. Niemniej jednak myślę, że to, kim jestem, jest dość istotne dla mojego projektu.
Byłam dziwadłem. Dziewczynką, która zamiast księżniczką chciała być policjantką. Moją idolką była Pippi Langstrumpf – i choć dziś nikogo to nie dziwi, w latach 80 wyglądało to troszeczkę inaczej.
Zawsze byłam outsiderką, która czuła, że nie pasuje do narzuconych zasad i miała swoje zdanie. Miałam czerwony pasek i 6 z WF-u, a w wolnych chwilach pomiędzy wiszeniem na trzepaku, a wspinaniem się na drzewa śpiewałam w Teatrze Wielkim Operze Narodowej. Koniec końców skończyłam na… AWF-ie. Przez całe życie moje serce rozdarte jest między miłością do sztuki, a przewalaniem żelaza na siłowni. Takie połączenie czołgu i harfistki. (Wieczny dualizm zodiakalnych Wag).
Zawsze byłam outsiderką, która czuła, że nie pasuje do narzuconych zasad i miała swoje zdanie. Miałam czerwony pasek i 6 z WF-u, a w wolnych chwilach pomiędzy wiszeniem na trzepaku, a wspinaniem się na drzewa śpiewałam w Teatrze Wielkim Operze Narodowej. Koniec końców skończyłam na… AWF-ie. Przez całe życie moje serce rozdarte jest między miłością do sztuki, a przewalaniem żelaza na siłowni. Takie połączenie czołgu i harfistki. (Wieczny dualizm zodiakalnych Wag).
Odkąd pamiętam, pytanie „kim będziesz, jak dorośniesz?” spędzało mi sen z powiek. Nie rozumiałam, dlaczego trzeba wybrać i ograniczyć się do jednego zajęcia. Przez większość życia nie czułam się spełniona. Raczej niekompletna. Ciągnęło mnie do tak wielu rzeczy i ciężko przychodziło mi podporządkowywanie się szefom, sztywnym zasadom i dresscode’om.
Jedną z wielu moich pasji jest perfumeria niszowa. Pierwsze perfumy niszowe kupiłam będąc jeszcze na studiach. Byłam zafascynowana właśnie ich innością, złożonością, niezależnością od komercyjnych trendów. Czułam, że były takie jak ja.
Z biegiem lat nauczyłam się je jeszcze bardziej doceniać i niebanalne, dziwne dla większości ludzi zapachy stały się moim znakiem rozpoznawczym. A kolejnym pomarańczowe włosy.
Pewnego dnia w Barcelonie, gdzie mieszkam od 2009 roku, los postawił na mojej drodze perfumistę – i tak zbliżyłam się jeszcze bardziej do świata zapachów; również od tej technicznej strony.
Przez te lata napotkani ludzie z branży perfumeryjnej i nie tylko, korzystali z moich rad i namawiali do działania.
Nie musieli, bo to było moje marzenie, jeszcze zanim zdałam sobie sprawę, że nim jest.
Przedstawiam Wam Le Frag.
Dedykuję wszystkim rozdartym. Wszytko z Wami ok.